Silniki spalinowe zwane trwałymi

Autor: Borys Kamczew
FLORENCJA, Włochy – Mimo całego zamieszania wokół pojazdów elektrycznych, silnik spalinowy – a także oleje silnikowe, których używają – nigdzie się nie wybierają w najbliższym czasie. Oleje silnikowe będą również musiały nadal ewoluować, aby pasowały do silników z systemem start-stop, konstrukcji pojazdów hybrydowych i rosnącej gęstości mocy silników spalinowych. Czynniki wpływające na przyszłe formuły smarów samochodowych będą obejmowały rosnącą liczbę pojazdów hybrydowych i elektrycznych, zwiększoną gęstość mocy silników spalinowych ze względu na zmniejszenie rozmiarów, szeroką akceptację funkcji start-stop silnika i szereg innych funkcji, powiedział Boris Zhmud, szef działu badań i rozwoju w Bizol. Firma jest sprzedawcą środków smarnych z siedzibą w Berlinie w Niemczech.

Boris Zhmud, szef działu badań i rozwoju berlińskiej firmy Bizol, zajmującej się sprzedażą środków smarnych, przewiduje, że silniki spalinowe pozostaną w użyciu przez dziesięciolecia, zwłaszcza we flotach komercyjnych. "Oczekuje się, że hybrydowe układy napędowe zdominują sprzedaż nowych pojazdów do 2040 roku, a ponad 80 procent używanych pojazdów będzie nadal wyposażonych w silniki spalinowe" – powiedział Żmud na konferencji ACI European Base Oils and Lubricants, która odbyła się tutaj 29 listopada.
"W nadchodzących latach w grę wchodzą różne konkurencyjne rozwiązania w zakresie mobilności" – dodał. "Mówienie o rychłym przejściu na pojazdy elektryczne jest w dużej mierze bezpodstawne. Odpowiada to również na obawy producentów środków smarnych, że zmiana ta oznacza koniec ich działalności. To się nie wydarzy – przynajmniej nie w dającej się przewidzieć przyszłości".

Bizol spodziewa się, że popyt na wysokiej jakości syntetyczne środki smarne będzie rósł. "Wzrost ten jest napędzany przez zwiększone wyrafinowanie przyszłych silników spalinowych, które wymagają wyższej jakości środków smarnych" – powiedział Żmud.
Zbagatelizował zdolność pojazdów elektrycznych do wywierania znaczącego wpływu na emisję dwutlenku węgla w najbliższym czasie, argumentując, że elektrownie dostarczające energię elektryczną do pojazdów same mogą być znaczącymi emitentami CO2, w zależności od tego, co je zasila. Z drugiej strony, emisje z silników spalinowych można znacznie obniżyć, poprawiając wydajność termodynamiczną i zmniejszając tarcie układu napędowego. Szacuje się, że same środki smarne mogą przyczynić się do 10-procentowej redukcji.
BIZOL twierdzi, że korzyści płynące z elektryfikacji układów napędowych zostaną w pełni zrealizowane tylko wtedy, gdy sieci elektryczne będą "zielone". Żmud dodał, że niektóre twierdzenia o udziale pojazdów elektrycznych są nieuzasadnione. "Na przykład hybrydowy sportowy sedan Porsche, który jest w stanie dostarczyć 680 koni mechanicznych, osiąga 66 gramów emisji CO2 na kilometr w oficjalnym, zharmonizowanym na całym świecie teście pojazdów. W środowisku inżynierów nazywa się to "pokonaniem testu", ponieważ "oficjalna" liczba nie musi korelować z wynikami analizy cyklu życia" – twierdzi.

Przyznał jednak, że elektryfikacja pojazdów jest pozytywnym zjawiskiem dla środowiska. "Najważniejszą [korzyścią] jest to, że elektryfikacja rzeczywiście pomaga zmniejszyć emisje z pojazdów w zatłoczonym ruchu miejskim i tylko z tego powodu powinna być postrzegana jako pozytywny rozwój z punktu widzenia bezpieczeństwa środowiskowego i zdrowotnego" – powiedział Żmud. W przyszłości, jeśli na całym świecie powstanie czystsza sieć elektryczna, pojazdy elektryczne mogą rzeczywiście stać się realnym czynnikiem przyczyniającym się do globalnej redukcji emisji gazów cieplarnianych. "Niestety – ze względów ekonomicznych – nie jest to prawdopodobne, dopóki ludzkości nie skończą się paliwa kopalne, które całkowicie się wyczerpią. Obecni zwolennicy mobilności elektrycznej powinni być na to przygotowani" – podsumował Żmud.